Bazylika św. Marka w Wenecji           

Całun Turyński

Shroud of Turin
Całun Turyński – lniane płótno zawierające obraz dwustronnego (od przodu i od tyłu) odwzorowania postaci ludzkiej. Na materiale widoczne są liczne czerwone ślady.

Według tradycji chrześcijańskiej w płótno to został po śmierci owinięty Jezus Chrystus, a charakter i umiejscowienie śladów odpowiada opisowi jego ran w Ewangelii. Obraz powstał według niej samoistnie (wypalił się na owiniętym dookoła ciała materiale), pod wpływem jakiejś energii, w momencie zmartwychwstania, a czerwone ślady to krew Jezusa.

W przeszłości istniało w Europie co najmniej kilkadziesiąt całunów-relikwii, z podobnym wyobrażeniem ciała poranionego Chrystusa, jednak zaginęły one w czasie wojen i kataklizmów; część zidentyfikowano jako bez wątpienia fałszywe.

Kościół katolicki ani inne chrześcijańskie kościoły czy związki kościelne nie określają, czy jest to naprawdę całun, w który owinięto Jezusa Chrystusa. Zostało to zostawione osobistym osądom wierzących. Według oficjalnego stanowiska Kościoła katolickiego autentyczność całunu nie ma związku z prawdziwością nauczania Chrystusa.

Nauka interdyscyplinarna zajmująca się badaniem całunu to syndologia (od włoskiego określenia Santa Sindone, czyli „święty całun”).

Całun znajduje się w katedrze turyńskiej (Duomo di San Giovanni Battista, Piazza San Giovanni) w Kaplicy Całunu.

Historię płótna lnianego z wizerunkiem nagiego mężczyzny przechowywanego w katedrze pw. św. Jana Chrzciciela w Turynie podzielić można na dwa okresy. Jeden z nich nazwać można obiektywną albo udokumentowaną historią. Jest to okres od 1357 roku, kiedy to całun po raz pierwszy został wspomniany w zachowanym do dziś dokumencie (i od tego czasu jego historia jest nieprzerwanie udokumentowana), do dzisiaj. Jeśli chodzi o okres do 1357 roku, Całun Turyński jest utożsamiany (na podstawie analizy zachowanych dokumentów) z wspominanymi w różnych źródłach innymi tkaninami: płótnem, jakie otrzymał król Edessy Abgar V, mandylionem oraz tetradiplonem. Brak jednak bezpośrednich dokumentów pozwalających na jednoznaczne wykazanie ciągłości historycznej między tymi obiektami a Całunem Turyńskim.

Pierwsze relacje na temat płótna pogrzebowego Chrystusa możemy znaleźć w ewangeliach, przy czym należy zwrócić uwagę, że pierwsze trzy Ewangelie, zwane synoptycznymi (Marka, Mateusza i Łukasza), przy opisie pogrzebu Jezusa używają pojęcia sindón (całun). Ewangelia Jana natomiast wspomina o płótnach używając pojęcia (othonia). Dodatkowo Jan, przy opisie pustego grobu, wspomina jeszcze o chuście (soudarion), o której nie piszą pozostali ewangeliści.

Kolejnym źródłem, które mówi nam coś o płótnach pogrzebowych Jezusa, a dokładniej wspomina co się z nimi stało po jego śmierci, jest pochodząca z II wieku Ewangelia Hebrajczyków, cytowana później przez św. Hieronima w "De viris illustribus". Śledząc ten dokument, możemy dowiedzieć się, jakoby Jezus miał oddać swój całun "słudze kapłana" (Puero). Przy czym należy zauważyć, iż wśród historyków i badaczy całunu panuje pewna rozbieżność, bowiem niektórzy uważają, że kopista przepisujący Ewangelię Hebrajczyków pomylił się i zamiast słowa "Puero" w oryginale znajdowało się słowo "Petro" (Piotr). Stąd wniosek, iż po śmierci Jezusa płótno (lub płótna) mogło być zabrane przez św. Piotra. Tę relację potwierdzałby częściowo inny dokument pochodzący z IV wieku. W relacji św. Niny, ewangelizującej Gruzję, zamieszczona jest pewna wzmianka o płótnach Chrystusowych. Według niej płótna pogrzebowe przez pewien czas posiadała żona Piłata, potem przeszły w ręce ewangelisty Łukasza, a następnie miały trafić do Piotra. Niestety, tak skromna baza źródłowa nie pozwala nam na dokładne ustalenie tego, co mogło się stać z płótnami Jezusa. Wielu badaczy całunu uważa, iż dzieje tej tkaniny należy łączyć z Edessą, jednym z pierwszych chrześcijańskich miast na Bliskim Wschodzie. Wiadomo, że pierwsi chrześcijanie wskutek prześladowań musieli uciekać z Jerozolimy. Być może schronienie znaleźli właśnie w Edessie i tam też mogło trafić płótno. Ponadto część historyków wiąże obecność płótna w Edessie z legendą o korespondencji Jezusa z królem Abgarem.

Abgar V Ukkama bar Ma'nu (Czarny), postać jak najbardziej historyczna (panował w latach 13-50 n.e.), był królem państwa Osroene ze stolicą w Edessie. Według różnych przekazów Abgar cierpiał na nieuleczalną chorobę, prawdopodobnie czarny trąd, i kiedy usłyszał o działalności Jezusa z Nazaretu, wysłał swego posłańca z prośbą o przybycie Jezusa do Edessy, aby go uzdrowił. Najstarszą znaną wersją o Abgarze jest przekaz zawarty w "Historii kościelnej" Euzebiusza z Cezarei z 325 roku. Według jego relacji posłaniec Abgara, Ananiasz, zaprasza Jezusa do Edessy, ale ten odmawia. Przekazuje list do Abgara i obiecuje wysłać jednego ze swoich uczniów, który ma go uzdrowić. Inny przekaz tej legendy znajduje się w pochodzącej z IV wieku "Nauki Addaja (Doctrina Addai)", przy czym legenda ta jest tutaj zmodyfikowana: posłaniec Hannan (Ananiasz) maluje portret Jezusa i zabiera go do Edessy. Jezus wysyła także list do Abgara, w którym gwarantuje miastu bezpieczeństwo. Abgar po zobaczeniu cudownego wizerunku zostaje uleczony. Natomiast manuskrypty syryjskie z Nitry (również IV wiek) przedstawiają historię tak: Jezus wysyła tylko list do Abgara, obiecując pomoc, a po jego śmierci uczniowie wysyłają do Abgara posłańca (Addai – Thaddaeus), który przywozi odbicie i uzdrawia Abgara. Jeszcze inna relacje znajduje się w pochodzących z VI wieku "Akt Tadeusza", będących zmienioną wersją "Nauk Addaja". Według tej wersji posłaniec Ananiasz nie jest w stanie namalować portretu, dlatego też Jezus, wiedząc o tym, poprosił o obmycie mu twarzy, a następnie osuszył ją płócienną chustą i oddał posłańcowi (który zaniósł chustę do Abgara). Jak słusznie zauważa historyk Ian Wilson, wszystkie te opowieści, prawdziwe lub nie, w jakimś stopniu usiłują wytłumaczyć obecność płótna w Edessie i dlatego dalsze losy tego płótna łączy się z tym miastem. Przekazy mówią, że po cudownym uleczeniu Abgar miał przyjąć chrześcijaństwo, ale po jego śmierci Edessa znów wróciła do dawnych wierzeń, a chrześcijanie byli prześladowani. Być może, jak twierdzi Wilson, płótno Chrystusowe zostało ukryte w murach miasta z obawy przed zniszczeniem przez wrogów nowej wiary. Faktem jest, że nie znamy żadnych źródeł mówiących, co się stało z płótnami w tym okresie.

Według hipotezy Wilsona płótno ukryte w murach Edessy (a tym samym Całun Turyński) należy utożsamiać z tkaniną znalezioną w VI wieku i określaną jako mandylion z Edessy. Pierwsze relacje o tej tkaninie przekazuje nam ok. 594 roku Ewagriusz Scholastyk (527 – 600), który wspominając o mandylionie z Edessy, używa pojęcia acheiropoietos (nie ludzką ręką uczyniony). Kronikarz pod datą 544 odnotował cudowne zwycięstwo mieszkańców Edessy nad Persami. Według Ewargiusza właśnie wtedy mandylion miałby się odnaleźć w murach miasta i posłużyć jako palladium przeciwko wojskom perskim Chosroesa I Anoszirwana. Jednakże jak zauważa Wilson, odnalezienie mandylionu musiało nastąpić wcześniej, a relacja Ewargiusza o odnalezieniu pozostaje tylko legendą. Wilson wskazuje tutaj na 525 rok jako czas odnalezienia płótna. Powołuje się na relację Prokopiusza z Cezarei, który wspomina pod tą datą powódź, jaka nastąpiła w Edessie. Powódź ta spowodowała znaczne zniszczenia miasta i z tego względu przyszły cesarz Justynian I Wielki zdecydował się na jego odbudowę. Z jego polecenia rozpoczęto prace rekonstrukcyjne nad odbudową miasta i właśnie wtedy, zdaniem Wilsona, miało nastąpić odnalezienie płótna, które było od tego czasu czczone jako mandylion z Edessy. Justynian również ufundował kościół Bożej Mądrości, w którym mandylion był przechowywany. Tyle mówi nam relacja Ewargiusza Scholastyka. We wspomnianych wyżej "Aktach Tadeusza", pochodzących mniej więcej z tego samego czasu co kronika Ewargiusza, również pisze się o odnalezieniu płótna w Edessie – ale ponadto autor tego źródła używa na określenie mandylionu pojęcia "tetradiplon" (złożony na czworo, a raczej czterokrotnie złożony na dwa). Wiadomo z różnych kopii mandylionu z Edessy, że sama tkanina przedstawiała tylko twarz Jezusa, stąd też wniosek Wilsona (jeżeli przyjmiemy, że mandylion i całun z Turynu to ta sama tkanina), iż Całun Turyński musiał być w przeszłości również złożony. Wilson w swoich badaniach dowodzi możliwości złożenia płótna turyńskiego w taki sposób, aby przedstawiało samą twarz, a potwierdzeniem jego przypuszczenia było badanie tkaniny w 1978 roku, kiedy to amerykańscy naukowcy John Jackson i Eric Jumper, przy użyciu najnowszych technik, dowiedli, że całun w przeszłości był składany.

Mandylion był przechowywany w Edessie do roku 944, a jego przeniesienie do Konstantynopola związane jest z wyprawą wojenną bizantyjskiego dowódcy Jana Kurkuasa na kalifaty arabskie. W kwietniu 944 roku Kurkuas oblega Edessę i zmusza jej mieszkańców do wydania mandylionu, płacąc władzom arabskim 12000 drachm w srebrze i uwalniając 200 jeńców. 15 sierpnia 944, w dniu uroczystości Wniebowzięcia Matki Bożej, mandylion przybywa do Konstantynopola i natychmiast zostaje wystawiony w kościele Świętej Marii w dzielnicy Blacherne. Dzień później mandylion zostaje przeniesiony do kościoła Hagia Sophia. Z tego wydarzenia zachował się dokument odkryty w latach osiemdziesiątych XX wieku przez Gino Zaninottiego. Źródło to jest przedstawieniem homilii Grzegorza Referendarza wygłoszonej podczas uroczystego przeniesienia, w której autor wspomina o "krwawiącym boku". Stąd niektórzy badacze (A. Dubarle) twierdzą, iż obecni przy uroczystości musieli widzieć całe ciało i wyciągają wniosek, że całun był już wówczas ponownie rozwinięty. Wilson natomiast uważa, iż rozwinięcie musiało nastąpić znacznie później (XI-XII wiek), powołując się na ikonografię, w której od tego czasu pojawia się scena opłakiwania, przedstawiająca m.in. Józefa z Arymatei i Nikodema, owijających całe ciało Jezusa. Ponadto jest kilka źródeł z XII-XIII wieku (ok. 1130 – Orderyk Witalis "Historia ecclesiastica", XII w.; "Kronika" Michała Syryjczyka; Kodeks z Biblioteki Watykańskiej, również XII wiek; Gerwazy z Tilbury "Otia imperialia", ok. 1212) opisujących legendę o Abgarze, w których wspomina się już nie o odcisku twarzy, ale całego ciała, co dowodzi, jak zauważa Wilson, znajomości przez współczesnych całego płótna.

Bardzo ciekawym dokumentem świadczącym o tym, iż mandylion znajdował się już w Edessie, jest Opowieść o wizerunku z Edessy. Utwór ten powstał na dworze cesarza Konstantyna VII. Znajdują się w nim dwie wersje legendy o Abgarze. Pierwsza wspomina Ananiasza, który miał dostarczyć list Abgara do Jezusa z prośbą o przybycie, a jeżeliby się to nie udało, miał namalować Jezusa. Jezus wysyła odpowiedź, że nie może przybyć, ale obiecuje wysłać po swojej śmierci jednego ze swych uczniów, który go uzdrowi. Zapewnia również bezpieczeństwo miastu oraz obmywa twarz ręcznikiem i daje go Ananiaszowi, polecając dostarczyć go Abgarowi. Druga wersja przedstawiona przez autora wspomina, iż Jezus przed śmiercią wytarł w "ręcznik" krwisty pot, oddał Tomaszowi i polecił go zanieść po swoim wniebowstąpieniu (za pośrednictwem Tadeusza) Abgarowi, spełniając prośbę z listu. Tadeusz miał go przekazać, a Abgar po uzdrowieniu miał umieścić wizerunek w pozłacanej ramie. Autor tego dokumentu wspomina, iż wiadomości te zaczerpnął ze starych manuskryptów syryjskich. Ponadto od roku 1000 obecność mandylionu w Konstantynopolu poświadczają nam spisy relikwii przechowywanych w Wielkim Pałacu (Bukoleon) oraz różnego rodzaju relacje pielgrzymów czy też kronikarzy. W roku 1080 cesarz Aleksy I Komnen prosi cesarza Henryka IV i Roberta z Flandrii o pomoc w obronie relikwii zebranych w Konstantynopolu, szczególnie "płócien znalezionych w grobie po zmartwychwstaniu". W roku 1147 król Francji Ludwik VII podczas pobytu w Konstantynopolu oddaje cześć całunowi. Kolejnym potwierdzeniem jest relacja kronikarza Wilhelma z Tyru, opisującego wizytę w Konstantynopolu króla jerozolimskiego Amalryka I. Wilhelm pisze o syndonie (sudarium). Jeszcze inna relacja pochodzi z 1201 roku. Mikołaj Mesarites, stróż relikwii przechowywanych w kaplicy Matki Bożej z Faros w pałacu cesarskim, wspomina o dwóch rodzajach płócien grobowych, które miałyby znajdować się w Konstantynopolu: entaphioi sindones (pł. grobowe) i kai otonai kai ta soudaria (płótna i chusty). Ostatnim źródłem mówiącym o tej relikwii w Konstantynopolu przed jej zniknięciem w 1204 roku jest relacja kronikarza czwartej krucjaty, Roberta de Clari, który w swoim dziele "Zdobycie Konstantynopola" pisze, że przed zdobyciem miasta w każdy piątek wystawiano w kościele Świętej Marii w dzielnicy Blacherne "sydoine", na którym był widoczny wizerunek Chrystusa.

12 kwietnia 1204 krzyżowcy IV krucjaty zdobywają Konstantynopol. Jeden z kronikarzy krucjaty, Robert de Clari, pisze, że całun znika z miasta. Istnieje kilka hipotez przedstawiających dalsze dzieje całunu (mandylionu), z których najczęściej przyjmuje się teorię grecką i teorię templariuszy.

Zwolennicy teorii greckiej uważają, iż po zdobyciu Konstantynopola całun trafia do Aten, stając się własnością księcia Aten, Ottona de La Roche. Powołują się tutaj m.in. na list Teodora I Laskarysa, z 1 VIII 1205, do papieża Innocentego III (1198-1216), informujący o tym, iż całun został zabrany przez krzyżowców do Aten. W roku 1208 całun miałby zostać przekazany przez ojca Ottona, Poncea de la Roche, w darze arcybiskupowi Besançon, Amadeuszowi de Tremelay. Tam miał przebywać do roku 1349, kiedy to w wyniku pożaru katedry w Besançon całun znika i w kilka lat później pojawia się w rękach Gotfryda de Charny. Inna wersja tej teorii mówi z kolei, że Otton de La Roche przywozi w roku 1208 całun do swojego zamku w La Roche-sur-L'Ognon w Le Doubs koło Besançon. W roku 1340 Gotfryd de Charny po raz drugi zawiera związek małżeński, z niejaką Joanną de Vergy, prawnuczką Ottona de la Roche. W ten sposób całun miałby się znaleźć w rękach rodu de Charny.

Teoria templariuszy, której autorem jest Ian Wilson, zakłada, iż całun dostaje się w ręce zakonu templariuszy. Płótno do roku 1291 miałoby przebywać w Akce, jednej z ostatnich twierdz krzyżowców w Palestynie, a następnie miało trafić na Cypr. W 1306 roku całun zostaje przewieziony do Paryża, gdzie znajduje się główna siedziba tego zakonu: Templum. 13 października 1307 roku zakon rycerski templariuszy zostaje oskarżony przez króla Filipa IV Pięknego o herezję i kult tajemniczego "bożka" w postaci głowy z brodą (w roku 1945 w Templecombe w Anglii odnaleziono na suficie dębowy panel datowany na koniec XIII w. z wymalowanym na nim wizerunkiem brodatej twarzy, która jest bardzo podobna do przedstawienia z całunu; podobnie we Francji, w kaplicy Św. Marii du Menez-Hom, znajduje się krzyż, na którym zamiast figury ukrzyżowanego Chrystusa znajduje się tzw. "mandylion templariuszy" – poprzeczny prostokąt z kamienia, na którym wyrzeźbiona jest płaskorzeźba przedstawiająca samą twarz Jezusa), wskutek czego jego członkowie zostają aresztowani. 19 marca 1314 roku zostaje spalony na stosie ostatni mistrz zakonu templariuszy Jakub de Molay. Wraz z nim ginie również preceptor Normandii, niejaki Gotfryd de Charnay. Wilson sądzi, iż jest to przodek Gotfryda de Charny[1]. Podczas studiów nad dokumentami związanymi z procesem zakonu templariuszy badaczka tajnych archiwów watykańskich Barbara Frale natknęła się na wzmiankę o młodym Francuzie nazwiskiem Arnaut Sabbatier, który wstąpił do zakonu w roku 1287. W swoich zeznaniach ujawnił on, że w ramach obrzędu inicjacyjnego został zaprowadzony w "tajemne miejsce, do którego dostęp mieli tylko bracia templariusze". Tam pokazano mu "długie, lniane płótno, przedstawiające odbicie postaci mężczyzny" i nakazano oddawać wizerunkowi cześć, trzykrotnie całując jego stopy[2].

Ponadto należy dodać, iż istnieją dokumenty mówiące o sprzedaży lub podarowaniu w roku 1247 (lub 1248) królowi Francji, Ludwikowi IX, płótna określanego jako "Sainte Toile" przez cesarza łacińskiego w Konstantynopolu, Baldwina II – co świadczyłoby o tym, iż całun przynajmniej do tego roku pozostawał w Konstantynopolu. Niestety, nie ma zgodności co do tego, jakie były dalsze losy tego płótna. Niektórzy (S. Runciman) uważają, iż relikwia po umieszczeniu w Sainte Chapelle w Paryżu została zniszczona w 1792 roku podczas rewolucji francuskiej. A. Dubarle twierdzi natomiast, że płótno po zakupie przez Ludwkia IX zostało następnie oddane jakiemuś wasalowi i w ten sposób miało trafić do rodziny de Charny.

Obiektywna (tzn. potwierdzona w wiarygodnych dokumentach) historia przedmiotu nazywanego obecnie Całunem Turyńskim zaczyna się dopiero w 1357, kiedy pojawia się on w Szampanii, w miejscowości Lirey, gdzie jako własność Joanny de Vergy, wdowy po rycerzu Godfrydzie de Charny, jest obiektem kultu w miejscowym kościele pod nazwą "całun z Lirey". Żaden dokument nie precyzuje daty nabycia całunu przez rodzinę de Charny (która następnie dodała do swego herbu wyobrażenie całunu oraz postać pielgrzyma)[potrzebne źródło].

Pierwsze wiadomości o kulcie całunu w Lirey pochodzą z lat 1350. W 1356 r. biskup Troyes, Henryk z Poitiers, konsekrował kolegiatę w Lirey, a rok później przyznał odpusty pielgrzymom nawiedzającym wystawiany tam całun. Joanna de Vergy (wdowa po Gotfydzie I de Charny) bezskutecznie starała się po 1389 r. o regularne wystawianie całunu w kolegiacie. O wystawieniu z 1357 r. dowiadujemy się z pism kolejnego biskupa Troyes, Pierre'a d'Arcis. W związku ze staraniemi Gotfryda II de Charny o wystawianie całunu domagał się on (wpierw od króla Francji Karola VI, a następnie papieża Klemensa VII) zakazu wystawiania całunu oraz jego konfiskaty. Powoływał się przy tym na opinię bp. Henryka z Poitiers mającego rzekomo posiadać informacje o tym, że całun miał być dziełem współczesnego mu malarza. Sprzeczność ww. faktów (błogosławieństwo udzielone pielgrzymom do całunu i twierdzenie o fałszerstwie) wysuwana jest obecnie jako dowód na to, że bp. Pierre d'Arcis mijał się z faktami. Ostatecznie papież Klemens VII bullą z 6 stycznia 1390 r. zezwolił kanonikom z Lirey na wystawianie całunu i udzielanie odpustów (jednak bez uroczystych ceremonii i bez jednoznacznego nazywania ich prawdziwymi płótnami pogrzebowymi) oraz zabronił bp. Pierre'owi d'Arcis sprzeciwiać się temu. Materialnym potwierdzeniem historii całunu w tych latach jest ołowiany medalion (wydobyty w 1855 r. z dna Sekwany), na którym przedstawiono rozwinięty całun przy końcach którego znajdują się herby Gotfryda I de Charny i Joanny de Vergy. Przypuszcza się, że była to pamiątka nawiedzenia całunu zgubiona przez średniowiecznego pielgrzyma.

W 1370 biskup z Troyes Henri de Poitiers zabronił oddawania czci całunowi, uznając go za fałszywy. Jednym powodem decyzji biskupa był fakt, że istniało wówczas wiele takich samych całunów-relikwii (a powinien być tylko jeden), na przykład całun z Besançon (identyczny jak Całun Turyński, spalony jako "oszukańcza relikwia" w Paryżu dnia 5 prairiala roku II rewolucji francuskiej), całun z Brioude, całun z Cadouin (poświadczony wcześniej, niż turyński, bo na początku XIII wieku, zidentyfikowany jako fałszerstwo [ślady pisma arabskiego na płótnie] w 1934), całun z Kolonii, całun z Compiègne, całun z Lier, całun z Madrytu, całun z Mediolanu i inne.

Zapewne Całun Turyński popadłby w zapomnienie, gdyby nie powtórne małżeństwo wdowy po Godfrydzie de Charny, Jeanne, która poślubiła Aymona de Genève, wuja ówczesnego papieża (włoskiego antypapieża) Klemensa VII. Ponieważ posiadanie ważnej relikwii oznaczało zwiększenie dochodów, Klemens VII pozwolił swemu wujowi w 1389 na ponowne umieszczenie całunu w kościele w Lirey. Ta decyzja papieża wywołała oburzenie biskupa z Troyes, Pierre'a d'Arcis, który zakazał oddawania czci całunowi, a do papieża napisał wyjaśnienie, iż całun jest relikwią fałszywą, zakazaną już przez poprzedniego biskupa. D'Arcis wyjaśnił, że całun jest zręcznym malowidłem wykonanym (aby zwiększyć napływ pielgrzymów i dochody) przez malarza, który jest osobiście znany biskupowi.

Duchowni z Lirey odmówili podporządkowania się zakazowi biskupa i odwołali się bezpośrednio do papieża, który bullą z 6 stycznia 1390 postanowił: ...trzeba ostrzegać lud w chwili największego napływu [wiernych] i powiedzieć głośno i wyraźnie..., że to wyobrażenie nie jest prawdziwym całunem Pana Naszego, lecz tylko malowidłem albo obrazem całunu.

Pod tym warunkiem papież pozwolił na pozostawienie całunu w kościele. Następnie, z obawy przed zniszczeniem całunu przez wojskowych maruderów, został on przekazany wnuczce Godfryda, Małgorzacie de Charny.

Małgorzata de Charny wywiozła całun w 1418 do Monfort – zamku swojego męża Humberta de Villersexel, hrabiego de la Roche – a następnie do innego zamku w Saint-Hippolyte-sur-Doubs. Po śmierci hrabiego kanonicy z Lirey wytoczyli proces Małgorzacie, aby zwróciła im całun, jednak przegrali proces i Małgorzata wywiozła relikwię do Liège i Genewy.

W 1453 Małgorzata kupiła zamek Varambon w zamian za całun. 22 marca 1453 r. Małgorzata de Charny przekazała całun Annie, żonie Ludwika Sabaudzkiego. W następstwie tego została Małgorzata, na wniosek kanoników z Lirey (ciągle domagających się zwrotu tkaniny), w 1457 r. ekskomunikowana (kara ta została cofnięta po jej śmierci dzięki rekompensacie wypłaconej kanonikom przez Ludwika Sabaudzkiego). Od tej pory relikwia stała się własnością książęcej rodziny sabaudzkiej, która przenosi całun do Świętej Kaplicy kolegiaty w Chambéry. W 1464 książę Ludwik I Sabaudzki zgodził się wypłacać kanonikom z Lirey rentę w zamian za rezygnację z praw do całunu.

Po 1471 całun często jest przenoszony: do kościołów w Verceil, Turynie, Ivrée, Chambéry, Avigliano, Rivoli i Pignerol.

W 1532 w Świętej Kaplicy w Chambéry wybuchł pożar. Całun został uratowany w ostatniej chwili, gdy srebrna skrzynka, w której go przechowywano, zaczęła się topić. Wówczas całun został nadpalony w 48 miejscach. Uszkodzenia zostały naprawione w 1534 przez klaryski, które wszyły tam trójkątne kawałki płótna.

W 1578 książęta Sabaudii przenieśli całun do Turynu (który był stolicą ich państwa od 1562). Ostatni król Włoch podarował całun papieżowi w 1983. W 1997 całun został ponownie uratowany z pożaru katedry w Turynie.

Węgierski Manuskrypt Praya (Kodeks Praya), nazwany od Gyorgy Praya jezuity, który jako pierwszy dokonał jego analizy, powstał pomiędzy 1192 a 1195 rokiem. Jedna z miniatur w nim zawartych przedstawia złożenie Chrystusa w grobie a następnie ukazanie się niewiastom anioła oznajmiającego zmartwychwstanie Jezusa (widoczny jest pusty całun pogrzebowy).

Artysta przedstawił nietypowy jodełkowy splot tkaniny, ułożenie ciała Jezusa i niektóre cechy anatomiczne (np. na każdej z rąk są widoczne tylko cztery palce, kciuki są bowiem cofnięte do wnętrza dłoni) charakterystyczne dla Całunu Turyńskiego. Płótno na ilustracji posiada identyczny wzór powtarzających się otworów w kształcie litery L, które można znaleźć również na Całunie Turyńskim.

Na całunie istnieją cztery dopasowane do siebie wzory wypaleń, ponieważ w czasie ich dokonania tkanina była złożona na pół wzdłuż i ponownie w połowie swojej szerokości. Zniszczenia te nie powstały z całą pewnością w pożarze w kościele w Chambery (1532 r.) ponieważ widzimy je na obrazie całunu namalowanym w 1516 r. przez Bernarda van Orleya. Część badaczy sugeruje że są efektem wczesnochrześcijańskiej tzw. „próby ognia” przeprowadzonej w celu potwierdzenia jego autentyczności poprzez wbicie rozgrzanego pogrzebacza. Wypalenia mogły być spowodowane również przez duchownego, który przypadkowo zrzucił na płótno kilka granulek palącego się kadzidła.

Na innej miniaturze, która ukazuje zmartwychwstałego Chrystusa trzymającego krzyż jeden z gwoździ przebija prawy nadgarstek, a drugi wewnętrzną część lewej dłoni. Na Całunie Turyńskim widoczna jest tylko rana na prawym nadgarstku, natomiast lewy nadgarstek jest ukryty (właśnie tę ranę artysta przedstawił zgodnie z tradycją ikonograficzną).

Istnieje hipoteza, że ilustrator Kodeksu Praya przebywał w Konstantynopolu (gdzie miał możliwość zobaczyć Całun Turyński) wraz z przyszłym królem Węgier Belą III. Król Bela III Węgierski w latach 1164 – 1172 pobierał edukację na dworze cesarza bizantyjskiego Manuela I Komnena, aby potem objąć jego tron, do czego nie doszło w związku z narodzinami prawowitego potomka. Po śmierci swojego brata Stefana III przybył na Węgry, gdzie panował w latach 1173–1196, a więc w czasie powstania kodeksu.

Materiał ten pochodzi ze strony www.pl.wikipedia.org i czeka na zastąpienie nowym i unikatowym tekstem.

Powyższy materiał udestępniony jest na zasadach licencji Creative Commons.

0 komentarzy:

Prześlij komentarz